Dzisiaj będzie mało treści, dużo fotek - czyli moje wielkanocne kartki. Wiem, że są skromne, że 99% blogerek robi lepsze, ale sprzętu specjalistycznego brak, robię z tego co mam pod ręką, mam jednak nadzieję, że ci którzy je dostają wolą takie niż kupne.
A więc najpierw "jajowe", są dwa rodzaje, serwetkowe:
A tak się te kartki otwierają:
I inne:
I reszta:
A na koniec takie z elementami robótkowymi, stanowczo takich za mało, następnym razem się poprawię:
I to tyle, zrobiłam ich co prawda 40, ale są podobne, więc wystarczy. Teraz możecie się zastanawiać, która do kogo trafi, bo na razie jak wiszę dotarły te wysłane za naszą zachodnią granicę, a jak znam życie, to najdłużej będą szły te wysłane do Warszawy!
piątek, 30 marca 2012
poniedziałek, 19 marca 2012
Przedświątecznie.
Jako, że święta za pasem ostatnio zajmuję się głównie produkcją świątecznych drobiazgów, czyli kolorowych ananaskowych pisanek:
i kurczaków:
Zdjęcia niewybitne, ale tak na szybko robione telefonem, trochę koślawe te pisanki wyszły, ale w rzeczywistości nie jest aż tak źle.
Zrobiło się wiosennie, spod ziemi powoli wyrastają różne wiosenne rośliny, w weekend pogoda była tak piękna, że aż chciało się wyjść z domu, ale nie miałam czasu - musiałam uruchomić produkcję kartek, bo lada chwila trzeba będzie je wysyłać. Trochę udało mi się ich wyprodukować, ale na razie fotek nie będzie, bo jeszcze niedokończone, wkrótce fotki wrzucę, bo poprzednio jak od razu nie pokazałam, to dysk mi padł i zdjęć nie ma :-( Młody próbował mi je odzyskać z karty pamięci z aparatu, ale niestety się nie udało.
i kurczaków:
Zdjęcia niewybitne, ale tak na szybko robione telefonem, trochę koślawe te pisanki wyszły, ale w rzeczywistości nie jest aż tak źle.
Zrobiło się wiosennie, spod ziemi powoli wyrastają różne wiosenne rośliny, w weekend pogoda była tak piękna, że aż chciało się wyjść z domu, ale nie miałam czasu - musiałam uruchomić produkcję kartek, bo lada chwila trzeba będzie je wysyłać. Trochę udało mi się ich wyprodukować, ale na razie fotek nie będzie, bo jeszcze niedokończone, wkrótce fotki wrzucę, bo poprzednio jak od razu nie pokazałam, to dysk mi padł i zdjęć nie ma :-( Młody próbował mi je odzyskać z karty pamięci z aparatu, ale niestety się nie udało.
środa, 7 marca 2012
Weekend
Ostatni weekend był intensywny - w sobotę byłam na wycieczce w Częstochowie, jakoś nigdy dotąd nie miałam okazji odwiedzić Jasnej Góry, chociaż wielokrotnie przez Częstochowę przejeżdżaliśmy. Pogoda była piękna, słoneczna więc mimo, że nieco chłodna na wycieczkę wymarzona.
Odwiedziliśmy oczywiście Kaplicę Cudownego obrazu, zrobienie tam zdjęcia graniczy z cudem, bo przepchanie się przez tłumy ludzi jest trudnym zadaniem.
Salę Rycerską:
Bazylikę (nieustająco w remoncie):
Muzeum 600-lecia, Bastion Świętego Rocha, Skarbiec i Golgotę Dudy-Gracza:
Trudno zrobić dobre zdjęcie, bo lampy akurat są skierowane na obrazy i fatalnie się w nich odbijają.
Ku mojemu ogromnemu żalowi nieczynna była wieża, na którą bardzo chciałam wejść, bo przy tak pięknej pogodzie widoczność musiała być wspaniała :-(
Następnym punktem programu było Muzeum Haliny Poświatowskiej, które mieści się nieopodal Jasnej Góry, w domu w którym poetka się wychowywała. Muzeum jest bardzo niewielkie, ale zawiera sporo pamiątek po poetce, obejrzeliśmy film o niej, a potem postać "Haśki", jak ją nazywano w domu przybliżył nam brat poetki, który tym muzeum się opiekuje. Było to piękne przeżycie, usłyszeliśmy wiele osobistych wspomnień, miedzy innymi jaką była siostrą, jak tworzyła swoje wiersze, jakie miała problemy.
Wizyta w muzeum zakończyła nasz pobyt w Częstochowie, potem już była tylko droga do domu.
W niedzielę natomiast były, jak zazwyczaj w pierwszą niedzielę miesiąca - Szarotki, czyli gadanie, robótkowanie, nauka (nauczyłam się robić na drutach sznureczek) i rzecz jasna kupowanie:
A Ewa pokazała swoje nowe dzieła z papierowej wikliny, są takie super, że aż jej trochę zazdroszczę kto wie, może i jawreszcie spróbuję, chociaż na pewno nie osiągnę raczej mistrzostwa Ewy, bo ze starannością i dokładnością to u mnie raczej kiepsko.
Szarotkowe spotkania są naprawdę niesamowite, czekam na nie niecierpliwie i są dla mnie prawdziwym świętem, wszystkim polecam!
Odwiedziliśmy oczywiście Kaplicę Cudownego obrazu, zrobienie tam zdjęcia graniczy z cudem, bo przepchanie się przez tłumy ludzi jest trudnym zadaniem.
Salę Rycerską:
Bazylikę (nieustająco w remoncie):
Muzeum 600-lecia, Bastion Świętego Rocha, Skarbiec i Golgotę Dudy-Gracza:
Trudno zrobić dobre zdjęcie, bo lampy akurat są skierowane na obrazy i fatalnie się w nich odbijają.
Ku mojemu ogromnemu żalowi nieczynna była wieża, na którą bardzo chciałam wejść, bo przy tak pięknej pogodzie widoczność musiała być wspaniała :-(
Następnym punktem programu było Muzeum Haliny Poświatowskiej, które mieści się nieopodal Jasnej Góry, w domu w którym poetka się wychowywała. Muzeum jest bardzo niewielkie, ale zawiera sporo pamiątek po poetce, obejrzeliśmy film o niej, a potem postać "Haśki", jak ją nazywano w domu przybliżył nam brat poetki, który tym muzeum się opiekuje. Było to piękne przeżycie, usłyszeliśmy wiele osobistych wspomnień, miedzy innymi jaką była siostrą, jak tworzyła swoje wiersze, jakie miała problemy.
Wizyta w muzeum zakończyła nasz pobyt w Częstochowie, potem już była tylko droga do domu.
W niedzielę natomiast były, jak zazwyczaj w pierwszą niedzielę miesiąca - Szarotki, czyli gadanie, robótkowanie, nauka (nauczyłam się robić na drutach sznureczek) i rzecz jasna kupowanie:
A Ewa pokazała swoje nowe dzieła z papierowej wikliny, są takie super, że aż jej trochę zazdroszczę kto wie, może i jawreszcie spróbuję, chociaż na pewno nie osiągnę raczej mistrzostwa Ewy, bo ze starannością i dokładnością to u mnie raczej kiepsko.
Szarotkowe spotkania są naprawdę niesamowite, czekam na nie niecierpliwie i są dla mnie prawdziwym świętem, wszystkim polecam!
Subskrybuj:
Posty (Atom)