czwartek, 7 lutego 2013

W Anińskiej bibliotece.


Dzisiaj wybrałam się do Anina, czyli dawnego miejsca mojego zamieszkania, aby uczestniczyć w tym oto wydarzeniu:

                                     
 Spotkanie z moją ulubioną autorką, w dodatku w miejscu do którego mam wielki sentyment - w końcu wiele lat to była moja biblioteka, w której jako mól książkowy bywałam nader często - musiałam tam być, chociaż pogoda nie była zbyt zachęcająca, jako że zima wróciła gwałtownie, na szczęście niezbyt mroźnie, za to śnieżnie! Pani Małgorzata opowiadała o pracy nad najnowszą książką, czyli drugą częścią "Podróży do miasta świateł" ( na którą się już nie mogę doczekać, a do jesieni tak daleko), o czytelnictwie w Polsce...

                                          
 
 A na koniec, jako, że dzisiaj Tłusty Czwartek był pyszne pączki i towarzyskie rozmowy.

                                          

Spotkanie było przesympatyczne, a w dodatku... stałam się właścicielką kolejnej książki Pani Małgosi, w związku z czym znowu mam wszystkie książki tej autorki! Pani Małgosiu, bardzo, bardzo dziękuję! Cieszę się ogromnie, że mogłam tam być i chociaż powrót do domu zajął mi prawie 2 godziny (w końcu zima jak zwykle zaskoczyła drogowców) to na kolejne spotkanie na pewno się wybiorę.

                                                

Czasem boli mnie serce, że los nie pozwolił mi mieszkać nadal w Aninie, chociaż tak bardzo się od moich czasów zmienił, mój dom właściwie nie istnieje, a moje obecne miejsce zamieszkania sama sobie wybrałam, ale  gdyby teraz  ktoś pozwolił mi wybrać  to chyba chciałabym tam wrócić...
 A tak dzisiaj wyglądał Anin:



 

 
Bajka po prostu! Kocham taką zimę! Zdjęcia niestety niewybitne, no ale robione po ciemku, to znaczy te 3 pierwsze w drodze na spotkanie, kiedy nie było jeszcze zupełnie ciemno, a 2 ostatnie już po spotkaniu, czyli w zupełnej ciemności! Myślę, że mój aparacik i tak zupełnie nieźle sobie poradził, zwłaszcza, że zdjęcia robione bez flesza.

3 komentarze:

  1. Nie przeczytałam tej książki, choć miałam ją w ręku. Jakoś nie był to czas na nią. A spotkanie zwłaszcza, że autorskie musiało byc ciekawe. Niestety nie znam terenów wokół Warszawy, choć pamiętam liczne dworki i dużo lasów, jeszcze z czasów przyjazdów do rodziny. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. oj zima trzyma! wiesz z tymi powrotami jest jakoś dziwnie. przez 9 lat żyłam w przekonaniu, że do Krakowa (a właściwie do Huty ;-P) nigdy nie wrócę, a tu taka niespodziewanka i wylądowałam we wsi podkrakowskiej :-)
    i wiesz co? na moim dawnym osiedlu nic się nie zmieniło ;-) na okolicznych w sumie też niewiele, w Wandzie jest Rossmann za to :-D
    a Pani Małgosi nie znam i chwilowo nie poznam, bo dostęp do bibliotek ograniczony :-(

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdjęcia piękne, aparacik bardzo dobrze się spisuje:))) Na razie na nowy nie mogę sobie pozwolić:(
    Komentarze bardzo interesujące, jak zwykle!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń