Zima w tym roku nas nie rozpieszcza, grudzień i pierwsza połowa stycznia przypominały raczej listopad - szaro, buro i ponuro, zero słońca, a ja tam lubię zimę, niekoniecznie -20 i dwa metry śniegu, ale lekki mrozek, tak 30-40 cm śniegu i słoneczko - to jest to za czym tęsknię, tymczasem podczas tej zimy taki dzień był tylko... jeden. W związku z tym zdjęć zimowych w moim archiwum brakowało, najgorsze, że nawet jeśli wieczorem śnieg popadał i udekorował pięknie drzewa i krzewy, to do rana te dekoracje znikały. W związku z tym, gdy w sobotę wieczorem śnieg posypał nieco świat , czym prędzej ruszyłam z aparatem na polowanie i słusznie zrobiłam, bo w nocy padał deszcz i rano już śladu po śniegu nie było, a oto efekty mojego polowania:
Jamnik oczywiście mi w spacerku towarzyszył:
A na koniec ostatnie doniesienia z działki, w grudniu pokazywałam kwitnące bratki, no i jak widać śnieg w niczym im nie przeszkadza i kwitną nadal:
Przyroda oszalała. Dopiero teraz na zachodzie po nocy został szron, a tak to wiosna i jesień zarazem była. Mówią, że dopiero teraz idą mrozy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie lubię takiej zimy. Wolę mróz niż deszcz.
OdpowiedzUsuńBratki w tym śniegu doskonale się prezentują.
Buziaki.