W ostatnim tygodniu w związku z feriami w województwie Śląskim miałam gości, więc nawet nie miałam czasu zamieścić posta, a 26.02 byłam tu, nawet jestem widoczna na zdjęciu, kto mnie zna od razu mnie znajdzie - po kolorze rzecz jasna!
Było rzecz jasna bardzo sympatycznie, pani Małgosia opowiedziała co ma "na warsztacie", przeczytała fragment nowej książki (już się nie mogę doczekać), odpowiedziała na pytania publiczności, a na deser były pyszne słodkości:
no i autografy rzecz jasna. Ja jako osoba pazerna na autografy przytaszczyłam ze sobą 6 książek (w tym 3 tomy "Cukierni"), więcej nie dałam rady, toteż zmonopolizowałam Panią Małgosię na dłuższą chwilę, trochę sobie porozmawiałyśmy, a kiedy pochwaliłam się, że mam prawie wszystkie Jej książki, prócz jednej, pani Małgosia.... poprosiła mnie o adres i w piątek w mojej skrzynce znalazłam książkę, z przemiłym autografem! Jestem naprawdę wzruszona, bardzo dziękuję!
Dla mnie to spotkanie było dodatkowo powrotem do przeszłości, bo kiedyś mieszkałam w Aninie, niesamowicie było przejść się po ulicach którymi kiedyś chodziłam, co prawda z mojego domu właściwie nic nie zostało, okolica zmieniła się bardzo - kiedyś koło mojego domu była niewielka górka, było dużo pustych przestrzeni, teraz po górce nie ma śladu, wszystko jest maksymalnie zabudowane, cóż obecnie to taka bardziej ekskluzywna dzielnica!
Zazdroszczę tych spotkań autorskich. I wiedzy i ciekawości. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń