A oto chusta w fazie blokowania - leży na rozłożonej wersalce, ale zdecydowanie wersalka nieco przymała aby całą chustę pomieścić:
Zdjęcie niewybitne, ale robione wieczorem, komórką, no i z bliska - pokój za mały, aby móc zrobić z większej odległości, ta tacka na dole to na skapującą wodę, bo nie chciałam zbyt mocno chusty wyciskać, a że rogi zwisały, to i nieco kapało.
Na chustę zużyłam 2 motki czyli niecałe 50 dkg estońskiej wełny (2 ply - 400m/100g) w kolorze rusty, dokładnie takiej, nabytej u Małgosi , ścieg "stokrotki" - wzór podawałam tutaj.
A tu chusta na właścicielce z którą poleciała już w świat i mam nadzieję, że się przyda i będzie grzać w chłodne dni!
Czyli na kanapie mam stosik kolorowych liści i będę kręcić róże, w zeszłym roku ich nie robilam, bo w tym czasie nie miałam do tego głowy, więc teraz muszę trochę zrobić.
to nie chusta ino koc! :-) super prezent! :-)
OdpowiedzUsuńDuża chusta, to już koc :-)
UsuńPotwierdzam, trójkątny koc Dorocie wyszedł, bo się wielkością kuleżanki przejęła, haha. Dorotko, u nas ostatnio chłody, to się w nią zawijam i jeszcze Franiu się mieści. Dziękuję
OdpowiedzUsuńWielkością chusty, a nie koleżanki, chciałaś dużą, to masz dużą! Fajnie, że i Franio się mieści!
UsuńPięknie wygląda ta chusta. Ja chyba nie miałabym cierpliwości tak dziubać:)))
OdpowiedzUsuńCzekam na maila. Pogniewałaś się?
E tam, fajnie się dłubie z takiej fajnej wełenki!
Usuń