środa, 31 sierpnia 2011

Wróciłam.

Witam wszystkich, szczególnie nową obserwatorkę Ankeskakankę! Strasznie zarósł mi ten blog kurzem, no ale cały miesiąc nie było mnie w domu, wpadałam tylko 2 razy na 1 dzień, aby zrobić pranie i przepakować manele, po 10 dniach na działce miałam dwa wyjazdy - jeden na północ (no północny zachód raczej), drugi na południe, zrobiliśmy około 2000 km i prawie 2000 zdjęć, jak tylko nieco się ogarnę postaram się ich trochę wrzucić, nie bywaliśmy w ciepłych krajach co prawda, ale szczerze mówiąc tropikalny upał mieliśmy i tu, a i tak Polska jest najpiękniejsza!
Teraz tylko chciałam opisać to, co zdarzyło nam się po powrocie do domu i przywróciło mi wiarę w ludzi, nieco zachwianą niestety różnymi niemiłymi wydarzeniami. Przyjechaliśmy do domu w niedzielę wieczorem, wypakowaliśmy manele z samochodu, zamknęliśmy go i poszliśmy do domu, a rano rozpoczęła się akcja pod tytułem "gdzie do licha są kluczyki?" Kluczyków nie było, więc wzięliśmy zapasowe i ....... podchodzimy do samochodu, mąż otwiera bagażnik...... a bagażnik jest otwarty, kluczyki leżą w środku!!! Byliśmy w niezłym szoku, widocznie mąż zgubił kluczyki, możliwe nawet, że przy samochodzie - wrzucając do kieszeni wrzucił obok po prostu, ktoś znalazł, kliknął pilotem i wiedział od którego samochodu są, więc wrzucił je do bagażnika, a mógł przecież odjechać w siną dal, a my nie mając kluczyków nie dostalibyśmy nawet odszkodowania.... Wiem, powiecie, że po prostu nie zamknęliśmy samochodu i zostawiliśmy kluczyki w bagażniku, ale tym razem jestem absolutnie pewna, że tak nie było, bo mąż kazał mi sprawdzić czy samochód jest zamknięty i szarpałam zarówno za bagażnik jak i za drzwi, więc jestem na 100% pewna, że był zamknięty! Dziękuję Ci nieznany dobroczyńco!!!
To na razie tyle, znikam, ale postaram się zaglądać tu częściej, zwłaszcza, że i trochę książek przeczytałam, więc wrzucę recenzje, aby ktoś nie pomyślał sobie, że czytam tylko i wyłącznie "Włóczykijki"!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz