Aleksandra Rumin "Zbrodnia i Karaś"
Na terenie kampusu Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w
Warszawie dwie sprzątaczki znajdują ciało Ernesta Karasia,
znienawidzonego przez współpracowników i studentów profesora. Gdy
wykładowca wydawał ostatnie tchnienie, w budynku Wydziału Nauk
Historycznych i Społecznych przebywało tylko dziesięć osób: czy którejś z
nich mogło zależeć na usunięciu Karasia? A może po prostu doszło do
nieszczęśliwego wypadku? Tak byłoby lepiej dla wszystkich
zainteresowanych i samej uczelni, bo skandal mógłby zniszczyć jej i tak
nienajlepszą opinię...
„Zbrodnia i Karaś” Aleksandry Rumin to brawurowo napisana, pełna
absurdalnego humoru powieść, która łączy elementu kryminału z satyrą na
środowisko uniwersyteckie. Zawrotne tempo, nieprawdopodobne zbiegi
okoliczności i galeria bohaterów – z kotem Stefanem na czele –
sprawiają, że nie można się od niej oderwać. Barwne perypetie wsysają
niczym błoto na drodze do budynków UKSW przy ulicy Wóycickiego w roku
2006.
Lekka i dowcipna komedia kryminalna, debiut autorki, po której następne pozycje chętnie sięgnę. Czytało mi się świetnie także dlatego, że miejsce akcji jest mi świetnie znane, mój syn chodził tam do LO ( zanim UKSW zaanaektowało całość terenu), więc bywałam tam czasami, jeździłam osławionym autobusem 384 (jak się zebranie przedłużyło to nie było już czy do domu wrócić).
Tytułowy Karaś to ofiara morderstwa, w chwili jego śmierci w budynku jest 10 osób, kto zabił i dlaczego? Jak się okazało Karaś był wyjątkową szują, szantażował wszystkie obecne osoby, więc każdy miał powód aby go zabić, ale kto zabił? Sprawa pozostaje nierozwiązana, po 12 latach dochodzi do kolejnego morderstwa, czy ma ono związek z tym poprzednim? Chcecie się dowiedzieć to przeczytajcie, naprawdę fajna rozrywka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz