Wiosna coraz piękniejsza, powoli zakwitają już forsycje:
Udało mi się nawet upolować kwitnące mlecze, nie ma ich jeszcze na trawnikach, ale wyrosły na skrawku ziemi między chodnikiem i ścianą pawilonu:
Jamnik dopadł kępkę trawy i się "pasł"
A oto mój nowy wiosenny sweterek, zielony rzecz jasna, pod kolor moich ulubionych drewniaczków, fotka zrobiona przez Justynę w Szarotkowie i podkradziona (znowu) z jej bloga:
W Szarotkowie można się też zaopatrzyć w różne piękne włóczki, zdjęcie z poprzedniego, marcowego Szarotkowa, tym razem Marty nie było.
Ja zaś dzięki Eli dokształciłam się także komputerowo i potrafię już wstawić banerek z boku bloga i wstawić "imiennego" linka, wielkie dzięki!
Martwię się, bo idzie do mnie książka z "Włóczykijki", wysłana już jakiś czas temu, ale jakoś nie może dotrzeć, mam nadzieję, że nie zginęła!
W tym roku forsycje do Wielkanocy chyba nie dotrwają.
OdpowiedzUsuńZieleń tego sweterka jest cudna, bardzo pasuje nie tylko do wiosny, ale i do Ciebie.
Super sweterek, ja jakos nie moge sie zabrac za robotki reczne :)
OdpowiedzUsuńCo do wiosennej trawki, to moj psiunek tez sie pasie :)