niedziela, 12 czerwca 2011

Publiczne dzierganie cd

Tak jak pisałam w poprzednim poście, ja publicznie dziergałam aż dwa dni. Wczoraj w parku przy placu Wilsona było nas aż sześć - tłum w porównaniu z zeszłym rokiem, kiedy byłyśmy tylko we trzy. Na fotce oczywiście tylko pięć osób, bo szósta, czyli ja - fotografuje!

Posiedziałyśmy sobie 2 godzinki, pogadałyśmy, podziergałyśmy, a ponieważ miałam ze sobą ciasto, to nakarmiłam koleżanki i.... wróbelki


Ponieważ ten nasz park jest miejscem cichym, spokojnym i stosunkowo mało uczęszczanym, więc niewiele osób nas widziało, dlatego uznałam, że aby dzierganie było bardziej publiczne, należy znaleźć miejsce, w którym jest naprawdę dużo ludzi, a takim miejscem jest na pewno Plac Zamkowy. Tak więc wymyśliłam dzierganie pod Kolumną Zygmunta, rzuciłam wczoraj hasło, ale tylko Jola zgłosiła chęć towarzyszenia mi, więc dzisiaj o 15 zasiadłyśmy sobie na schodkach pod Kolumną i dziergałyśmy.
Tutaj Jola, trochę słabo widoczna, bo w barwach ochronnych:

A tu ja, specjalnie zabrałam ze sobą mojego turkusowego Citrona, aby był widoczny:

Tutaj jesteśmy obie, chciałam zaznaczyć, że siedzę tu boso nie dlatego, że mi buty ukradli (tak fotkę skomentowało moje dziecko), tylko próbowałam sobie opalić białe paski od japonek na stopach. Słoneczka co prawda nie było za wiele, była nawet chwila, że mocno się zachmurzyło i bałyśmy się, że deszcz popada, ale na szczęście w końcu rozpogodziło się i nawet zrobiło się gorąco.
Spędziłyśmy pod kolumną dwie godzinki, ale muszę stwierdzić, że specjalnej sensacji nie wzbudzałyśmy (ten zapatrzony pan z lewej to niestety nie zadziwiony kibic, tylko osobisty mąż Joli, który wpadł z synem, aby pstryknąć nam wspólną fotkę i zabrać Jolę do domu), załapałyśmy się co prawda na kilka fotek, ale to chyba bardziej przy okazji. Z tego wniosek, że warszawiaków po prostu nic nie jest w stanie zadziwić, może gdyby było nas więcej, to tłumek wywołałby większe wrażenie. Żałuję, że nie wydrukowałyśmy sobie plakatu z poprzedniego postu, może wtedy zainteresowanie byłoby większe? Miałam nadzieję, że ktoś jeszcze do nas dołączy, ale niestety, na Szarotkach wydawało się, że więcej osób jest zainteresowanych imprezą, ale cóż, może za rok?

1 komentarz: