Katarzyna Rygiel "Gra w czerwone"
O książce:
„Pierwsze ciało może być przypadkiem. Drugie wskazuje na pewien schemat działania. Trzecie jest ostrzeżeniem. Kolejne zwłoki znajdowane nad Wisłą świadczą o niezwykłym wyrafinowaniu zabójcy. Ciała ofiar, owinięte w szkarłatny jedwab, przypominają misterne kompozycje, a moneta w ich ustach przywodzi na myśl starożytnego obola, który należał się Charonowi za przewożenie dusz zmarłych na drugi brzeg Styksu.
Warszawski policjant Krzysztof Sobolewski - wraz z archeolog Ewą Zakrzewską i antropologiem Cyrylem Kalińskim - staje do walki z nieprzeciętnym przestępcą, którego pasją jest śmierć. Zaczyna się gra w czerwone.”
Świetny, trzymający w napięciu kryminał, zaczęłam czytać w autobusie, ale doczytałam w domu, nie mogłam czekać do poniedziałku, aby dowiedzieć się kto jest mordercą! Dziennikarz Artur Strzemiński znajduje ciało – jest to nagi mężczyzna, owinięty czerwonym całunem, z monetą w ustach. Ciało jest nienaruszone, nie wiadomo w jaki sposób morderca zadał śmierć swojej ofierze. Śledztwo prowadzi komisarz Sobolewski – samotny rozwodnik całkowicie oddany swojej pracy, pomaga mu Cyryl Kaliński, antropolog, policyjny konsultant. Co oznacza czerwony całun, moneta w ustach, pozycja w jakiej znaleziono tę i kolejne ofiary? Zapewne rozwiązanie tej zagadki pozwoli na znalezienie mordercy, więc Cyryl wzywa na pomoc swoją przyjaciółkę ze studiów, archeolog Ewę. Dotarcie do tej wiedzy nie jest proste, ale po przejrzeniu ogromnej ilości książek, Ewie udaje się rozwiązać zagadkę – to starożytne sposoby pochówku wampirów. Do gry wchodzi następna osoba – Izabela, najlepsza na świecie specjalistka od wampirów. Rozwiązanie zagadki jest coraz bliższe, wszystkie poszlaki wskazują na mordercę, ale czy słusznie? Zakończenie jest naprawdę zaskakujące, co prawda w połowie książki miałam taką myśl, że ta właśnie osoba jest mordercą, ale uznałam, że to niemożliwe… Książkę naprawdę warto przeczytać, dużo napięcia, dużo uczuć, no i wiedzy mogącej się przydać w przypadku napotkania wampira ;-). Na pewno sięgnę po kolejne książki pani Rygiel.
Ja wypożyczam w bibliotece. Przy wyborze książki sugeruję się opiniami z forum, lub innych portali, albo biorę na oślep. Już dawno zauważyłam, że zanim nowość ukaże się w na półkach w bibliotece, mija ok. dwa lata, ale cóż, wtedy czytam coś innego. Kupuje książki też na Allegro. Wszelkie "nadwyżki" oddaję znajomym, wspomagam zasoby biblioteczne lub (rzadko) sprzedaję na aukcji. Nie spotkałam osoby,która by czytała tylko polskich pisarzy. Fajne to, inne. Moja mam na przykład czytała książki tylko pisane przez kobiety, gdyż w jej mniemaniu. kobiety miały większą wrażliwość do świata i życia.
OdpowiedzUsuńW mojej bibliotece wybór jest mizerny, niby nie muszę zaopatrywać się w najbliższej, bibliotek ci u nas dostatek, ale jakoś tak lubię mieć swoje książki, na stare lata, kiedy już nie będzie mnie na nic stać, to lektury na jakiś czas wystarczy! Ja też wolę książki pisane przez kobiety, ale czytam i panów. No i tak naprawdę, to zdarza mi się czytać nie tylko polskich autorów, mam na półkach i inne, teraz głównie kryminały - Mankell, Marinina, Polakowa, "Milenium" też czeka na swoją kolejkę.
OdpowiedzUsuń