niedziela, 28 października 2012

[*] [*]

Dziewczyny, dzięki za słowa otuchy, bardzo mi by potrzebne! Telefon zadzwonił.... nie tylko jeden, dwa..... jednego dnia! Od 16.10 nie mam rodziców. Oboje odeszli jednego dnia, prawie o tej samej godzinie. Tego dnia świat płakał wraz ze mną, za to w dniu pogrzebu było pięknie i słonecznie!
Na razie trudno mi się ogarnąć ze wszystkim, jest mi ciężko, trudno mi się za cokolwiek zabrać, zmobilizować do czegoś, musi minąć trochę czasu zanim dojdę do siebie. Najgorsze będą święta, dwa puste krzesła...

sobota, 13 października 2012

Smutny czas.

Nie ma mnie tu, ale w moim życiu nastał smutny czas - czas pożegnań! Moi rodzice, którzy życie spędzili osobno, w tę ostatnią drogę postanowili wyruszyć wspólnie.... Moje życie dzielę teraz między hospicjum i szpital onkologiczny, aby nie zwariować staram się znaleźć też chwile na normalność - zapisałam się na jogę i kurs fotograficzny, oraz na przyjemności - udało mi się uczestniczyć w kilku spotkaniach autorskich, trochę czytam - bo siłą rzeczy sporo czasu spędzam w komunikacji miejskiej. Postaram się wreszcie  coś napisać - przeczytałam ostatnio najnowszą Musierowicz i "Podróż do miasta świateł" MG-A, ale tak trudno mi się do czegokolwiek zmobilizować.... Obiady robię "na skróty", sprzątanie też, stos prasowania rośnie, nie mam kiedy wybrać się na działkę, na grzyby (a podobno się pokazują), może jutro uda nam się wyskoczyć na działkę, bo czeka stosik cebulek do posadzenia, a zima za pasem, może - jeśli nie zadzwoni telefon ze złą wiadomością...  Znowu boję się odbierać telefon, jestem bardzo zmęczona, wiem ten czas minie, ale nic nie będzie już takie jak wcześniej! Wiem, ludzie odchodzą, moi rodzice nie są już młodzi, ale dlaczego to musi być takie trudne i bolesne, najgorsze to patrzeć na ten bezmiar cierpienia i nie móc w niczym pomóc!