wtorek, 26 lipca 2011

Toruń

Jak zwykle, nie mogę jednorazowo ograniczyć się do jednej notki, ale dzisiaj bez szaleństw, więcej już nie będzie.
Ostatni weekend spędziliśmy w Toruniu, który stwierdzić muszę, pięknieje z dnia na dzień i na prośbę mojej kochanej teściowej i dla Grażynki, kilka zdjęć wrzucam. Fotografowanie Torunia nie jest łatwe - wszędzie są tłumy ludzi, więc wielu miejsc które miałam ochotę utrwalić nie zdołałam "beztłumnie" sfotografować - nadrobię innym razem, jako że w sierpniu zamierzam tam spędzić cały tydzień, więc w dzień powszedni zapewne ludzi będzie nieco mniej. A na razie:














Zdaję sobie sprawę, ze te zdjęcia nie oddają w pełni urody Torunia, ale może chociaż trochę pokażą jego urok? Spacery po tym pięknym mieście dostarczają mi dużo przyjemności i cieszę się, że mogę tam bywać co miesiąc! Za każdym razem odkrywam coś nowego, ale wiem ile jeszcze pięknych miejsc mam do odkrycia.

Katarzyna Sarnowska "Smak życia" - recenzja

Książka przeczytana dzięki Ludowej Spółdzielni Wydawniczej i akcji "Włóczykijka"

Z notki o książce:
"Smak życia, kolejna książka autorki tomu poezji "I Grając ze śmiercią", to kameralna powieść o delektowaniu się życiem i odkrywaniu w sobie odwagi do sięgania po więcej. Jest to książka o poszukiwaniu przyjaźni i 'wybijaniu' się na wolność. Niejako przy okazji Autorka chce rozbawić czytelnika zdarzeniami i okolicznościami życiowymi, które stały się udziałem bohaterki powieści."

Kalina ma prawie 40 lat, męża i dorosłego syna, ukończyła anglistykę, pracuje jako nauczycielka i tłumaczka oraz próbuje swoich sił w pisarstwie - napisała książeczkę dla dzieci, wydaną w niewielkim nakładzie i tomik poezji, który wydała własnym sumptem, ale nie przyniosły jej one ani rozgłosu, ani pieniędzy. Kalina przetłumaczyła także z angielskiego książkę, która ją zafascynowała i zapragnęła podzielić się nią z innymi, nie mogąc jednak znaleźć wydawnictwa, które chciałoby tę książkę wydać, za radą przyjaciółki zakłada własne wydawnictwo i po wielu trudnościach wydaje książkę. Walka o to, aby książka trafiła do czytelników jest długa i ciernista, zwłaszcza, że Kalina jest osobą niepewną siebie, w głębi duszy nie wierzącą w możliwość sukcesu - jej alter ego w postaci pojawiającego w szczególnie nerwowych momentach Dżina, podszeptuje jej, że nie ma szans na sukces, że się nie uda.... Na szczęście cały czas w walce wspiera ją kochający mąż i przyjaciółka, wreszcie książka zaczyna się sprzedawać, Kalina odnosi sukces, udaje jej się także odnieść zwycięstwo nad sobą, zyskuje pewność siebie, a Dżin trafia tam gdzie jego miejsce, czyli do lampy. Czytając życiorys autorki nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jeśli nawet książka, nie jest jej autobiografią, to losy Kaliny bardzo jej życie przypominają. Książka jest według mnie warta przeczytania, to książka, która pokazuje nam, że warto mieć marzenia i walczyć o ich spełnienie, nawet jeśli jest to trudne i wydaje się nieosiągalne.

poniedziałek, 11 lipca 2011

Zielono mi!

Jak mnie nie ma, to nie ma, ale jak już jestem to do znudzenia! Ale dzisiaj mam chwilę czasu, bo jutro zaczynam drugą część kursu, ciężko będzie, bo 4 razy w tygodniu po 3 godziny (zegarowe - lekcyjne 4!), plus prawie 2 godziny dojazd (około 50 min w jedną stronę) trochę się boję, czy dam radę, ale.... No dobra przyznam się - cieszyłam się, że dzisiaj koniec kursu (a trochę trwał, bo od marca), marzył mi się wyjazd na działkę, a tu wiadomość, że znalazły się środki na kolejną część kursu, ale czasu mało, bo tylko do końca lipca, nie chciało mi się bardzo, ale dziewczyny z mojej grupy wszystkie się zdecydowały, a grupę mamy super, no to i ja! Cieszę się, że jeszcze trochę czasu razem spędzimy, ale trzeba będzie mocno popracować aby nadążyć! Co prawda (uwaga - chwalę się) egzaminy (ustny i pisemny) zdałam na 5, ale tak naprawdę to lekcje często odrabiałam w tramwaju jadąc na zajęcia, a przed egzaminem w sumie uczyłam się może ze dwie godziny (mam nadzieję, że moje dzieci tego nie czytają!). No dobra, to teraz wracam do tematu posta -po obejrzeniu zdjęć wypieszczonej działki L. obiecałam dziewczynom z Różności z FT, że
" pochwalę się" na blogu moim działkowym buszem, jeżdżę tam bardzo rzadko, no ale ostatnio udało mi się wyskoczyć na całe 2,5 dnia, co prawda nie po to, aby walczyć z chwastami (zwłaszcza, że jest to walka nie do wygrania), tylko odpocząć, pójść na grzyby. A oto mój busz:


W tym roku zakwitną mi dwie juki:

Bardzo się cieszę, bo mają już sporo lat i wreszcie się namyśliły!

Działkę mam może niepiękną, ale za to balkon, od kiedy kupiłam sobie skrzynki z podwójnym dnem, wygląda nieźle:

W ramach odpoczynku na działce oddawałam się także ulubionej czynności, czyli..... polowaniu:






Ładną "zdobycz" udało mi się upolować? Niesamowite było to, że te trzmiele fotografowałam na programie makro, prawie dotykając je obiektywem, a one tak zapamiętale jadły, że nawet tego nie zauważały!
Tegoroczne lato nas nie rozpieszcza, ciągle pada i wieje, no ale może chociaż będą grzyby? Mam nadzieję, że w sierpniu uda mi się trochę posiedzieć na działce i oddać się czytaniu i grzybobraniu, bardzo mi się to marzy!

Robótkowo.

Przyznać muszę, że ostatnio wpadłam w "fazę zakładkową" i nie robię nic innego. Nazbierałam mnóstwo inspiracji w internecie, niestety zazwyczaj bez schematów, schemat miałam tylko do damy w kapeluszu, ale nie podobała mi się, robiona ze schematu - była zbyt szeroka i za krótka, jak na zakładkę więc i tak robię ją po swojemu.
Zakładki robi się naprawdę świetnie, szybciutko jest efekt pracy, zawsze wychodzą - a z ciuszkami bywa różnie, więc robię zakładki! Prawda, że są fajne?

Oczywiście z tych które są na fotkach niewiele już mam w domu, powędrowały jako prezenty!

Wczoraj były kolejne Szarotki, ze wzgledu na czas wakacyjny nie było zbyt wielu osób, ale moje ciasto i tak poszło całe ;-), to miłe, że tak wszystkim smakuje! Naładowałam akumulatory, nagadałam się za wszystkie czasy, szkoda, że następne spotkanie dopiero we wrześniu!
Jak zwykle było co pooglądać i pogłaskać, no i nabyć też:

A i praca twórcza też się rzecz jasna odbywała:

Ja zrobiłam 5 zakładek, przecież zapasy należy uzupełnić, bo w przy wysyłaniu włóczykijkowych książek też staram się własnoręcznie zrobione zakładki dokładać.

P.S. Zapisałam się na candy u Nebri - baaaardzo wspaniałe!

niedziela, 10 lipca 2011

W czerwcu.

W czerwcu nie pojawiałam się tu zbyt często, bo dużo się działo, wszystkie weekendy miałam zajęte, 2 razy w tygodniu chodziłam na kurs, nie wiem nawet kiedy ten piękny miesiąc minął.
A co się działo? O publicznym dzierganiu już pisałam, rzecz jasna było także spotkanie w Szarotkowie. Poza tym byłam także na zlocie scrapowym, poznałam osobiście Yoasię i dostałam od niej śliczny notes (fotka podkradziona z bloga Yoasi):

Notes jak najbardziej w moich kolorkach, wielkie dzięki Yoasiu!
Niestety długo sobie nie pogadałyśmy, bo jak ruszyłam oglądać te wszystkie cuda, które przygotowały scrapowe sklepy, to zrobiło się późno i musiałam się zbierać, bo na 16 szłam na imieniny do koleżanki.
Fotki robiłam niestety komórką, więc nie są wybitne, ale trochę widać:



Zrobiłam "drobne" zakupy:
Tutaj tylko niewielka ich część, były jeszcze różne papiery i dużo, dużo stempelków, ale fotki kiepsko wyszły.
W przyszłym roku na pewno też się na zlot wybiorę i może uda mi się przygotować wymiankowe pudełko, bo w tym roku jakoś mi nie wyszło.......

Na długi weekend wybraliśmy się do Torunia, do mojej kochanej teściowej i w piątek wybraliśmy się na wycieczkę do Ciechocinka, posiedzieliśmy sobie pod tężniami (ja oczywiście z szydełkową robótką):

Pospacerowaliśmy, po urokliwym parku:





Pogoda nam dopisała, bo chociaż raz burza była bardzo blisko i dwa razy deszczyk odrobinę nas pokropił, to był na tyle niewielki, że w niczym nam nie przeszkodził. Ciechocinek bardzo mi się podobał, nie miałam świadomości, że to aż tak blisko Torunia w który przecież bywamy stosunkowo często, myślę, że jeszcze nie raz tam się wybierzemy!
Czerwiec zakończył się bardzo miłym akcentem - na blogu "Cukierni pod Amorem" złożyłam życzenia imieninowe pani Małgosi Gutowskiej - Adamczyk, zadałam jej pytanie i nie tylko dostałam odpowiedź, ale i ........ prezent z Wydawnictwa Nasza Księgarnia:

I tym oto miłym akcentem zakończył się czerwiec!