środa, 7 marca 2012

Weekend

Ostatni weekend był intensywny - w sobotę byłam na wycieczce w Częstochowie, jakoś nigdy dotąd nie miałam okazji odwiedzić Jasnej Góry, chociaż wielokrotnie przez Częstochowę przejeżdżaliśmy. Pogoda była piękna, słoneczna więc mimo, że nieco chłodna na wycieczkę wymarzona.




Odwiedziliśmy oczywiście Kaplicę Cudownego obrazu, zrobienie tam zdjęcia graniczy z cudem, bo przepchanie się przez tłumy ludzi jest trudnym zadaniem.

Salę Rycerską:



Bazylikę (nieustająco w remoncie):

Muzeum 600-lecia, Bastion Świętego Rocha, Skarbiec i Golgotę Dudy-Gracza:

Trudno zrobić dobre zdjęcie, bo lampy akurat są skierowane na obrazy i fatalnie się w nich odbijają.
Ku mojemu ogromnemu żalowi nieczynna była wieża, na którą bardzo chciałam wejść, bo przy tak pięknej pogodzie widoczność musiała być wspaniała :-(

Następnym punktem programu było Muzeum Haliny Poświatowskiej, które mieści się nieopodal Jasnej Góry, w domu w którym poetka się wychowywała. Muzeum jest bardzo niewielkie, ale zawiera sporo pamiątek po poetce, obejrzeliśmy film o niej, a potem postać "Haśki", jak ją nazywano w domu przybliżył nam brat poetki, który tym muzeum się opiekuje. Było to piękne przeżycie, usłyszeliśmy wiele osobistych wspomnień, miedzy innymi jaką była siostrą, jak tworzyła swoje wiersze, jakie miała problemy.




Wizyta w muzeum zakończyła nasz pobyt w Częstochowie, potem już była tylko droga do domu.


W niedzielę natomiast były, jak zazwyczaj w pierwszą niedzielę miesiąca - Szarotki, czyli gadanie, robótkowanie, nauka (nauczyłam się robić na drutach sznureczek) i rzecz jasna kupowanie:



A Ewa pokazała swoje nowe dzieła z papierowej wikliny, są takie super, że aż jej trochę zazdroszczę kto wie, może i jawreszcie spróbuję, chociaż na pewno nie osiągnę raczej mistrzostwa Ewy, bo ze starannością i dokładnością to u mnie raczej kiepsko.

Szarotkowe spotkania są naprawdę niesamowite, czekam na nie niecierpliwie i są dla mnie prawdziwym świętem, wszystkim polecam!

2 komentarze:

  1. Aktywna kobieta jesteś. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dorotea:))) Zazdroszczę Ci tych spotkań w Szarotkowie. Ja spróbowałam raz u mnie ale jakoś brakowało mi nastroju. Za dużo babskiego gadania o niczym a za mało o robótkach.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń