Jako wielbicielka książek wczoraj wybierałam się na czytanie pod 
choinką, ale w ostatniej chwili dotarła do mnie wiadomość, że w bibliotece - tej, gdzie byłam już na spotkaniu z p. Kasią Michalak, odbędzie się "Inwazja pięciu polskich autorek w jednej bibliotece". No i ... wybrałam oczywiście tę drugą imprezę, zwłaszcza, że miała być filią tej podchoinkowej - też było małe czytanie tego samego tekstu. W spotkaniu brały udział : Hanna Cygler, Anna Fryczkowska,  Jolanta Kwiatkowska,  Maria Ulatowska i Magdalena Zimniak. Nie mogłam przepuścić okazji spotkania na żywo tylu znamienitych autorek, więc zapakowałam do reklamówki kilka książek i pojechałam. Miałam po dwie książki pań Cygler, Kwiatkowskiej i Fryczkowskiej, żałowałam bardzo, że nie miałam akurat u siebie żadnej książki Pani Ulatowskiej - wszystkie są akurat u mojej teściowej, zresztą są jej własnością, no ale szkoda, że żadna nie gościła u mnie, miałam tylko płytę z preludium do Sosnówki, więc mam autograf na płycie. Pani Zimniak dotychczas nie znałam, ale ponieważ spotkanie było świetnie zorganizowane, można było nabyć książki wszystkich uczestniczących w nim  autorek, nabyłam jej "Willę" i autograf mam, a z książką  wkrótce się zapoznam.
W programie były krótkie prelekcje wszystkich pań, zacytuję tu zaproszenie podkradzione z bloga pani Zimniak:
 " Hanna Cygler - autorka  kilkunastu bestsellerowych książek, które sama z uporem nazywa  romansami wypowie się na temat: "Romans - współczesna baśń dla  dorosłych?".   Anna Fryczkowska -  autorka powieści obyczajowych i nietypowego, doskonałego kryminału  "Kobieta bez twarzy" wprowadzi w klimat zbrodni miniprelekcją "Kobieta w  kryminale".
 Jolanta Kwiatkowska to  pisarka pisząca bardzo różnorodne powieści. Jej "Rozsypane wspomnienia"  sprawiły, że przez kilka nocy nie mogłam spokojnie spać. Jola powie  parę słów na tajemniczy temat: "Pomóżcie mu, aby pomóc sobie". Kim jest  on? Jeśli chcecie się dowiedzieć, musicie przyjść.
 Maria Ulatowska -  fenomen polskiego rynku wydawniczego. Jej powieści ukazują się w  rekordowym tempie i w równie rekordowym tempie znikają z półek księgarń.  Nie ma chyba lepszej osoby, która mogłaby wypowiedzieć się na temat:  "Marzenia w literaturze. Czy są zawsze i wszędzie?"
 Magdalena Zimniak, czyli ja. Spróbuję poruszyć temat "Powieść psychologiczna i groza. Razem czy osobno?"
  Nie  będziemy mówić długo i bardzo liczymy na dyskusję. Pod koniec odbędzie  się konkurs, w którym będzie można wygrać.... nie wiem, czy mogę  zdradzić. Zapraszamy!"
Plan oczywiście wykonano, prelekcje były bardzo interesujące, dyskusja także się odbyła, atmosfera była przesympatyczna, a dodatkowym bonusem była obecność na widowni innych sław - Jacka Skowrońskiego (autora "Muchy") i Marioli Zaczyńskiej, autorki którą także bardzo lubię, szkoda, że nie wiedziałam, że też będzie obecna, bo zabrałbym także jej książki. Z panią Mariolą miałam małą zagwozdkę - patrzyłam na nią i zastanawiałam się kto to może być, bo taka znajoma buzia, dopiero, jak któraś z pań zwróciła się do niej po imieniu - skojarzyłam! Prawdopodobnie były też inne osoby z panteonu polskich autorów, tak wynikało z rozmów, ale ja już nikogo nie rozpoznałam.Może później odkryję jeszcze kto był kim?
Przy okazji wizyty w bibliotece zapytałam przemiłe panie bibliotekarki jak dotrzeć do zdjęć ze spotkania z p. Kasią Michalak, no i oglądając te zdjęcia, odkryłam, że na tym spotkaniu była też obecna p. Jola Kwiatkowska!
A teraz kilka fotek,  wszystkie panie na początku spotkania:

A tu p. Cygler, która na to spotkanie przyjechała aż z Gdańska, muszę przyznać, że jej najbardziej byłam ciekawa, bo inne panie znałam z okładek ich książek, a p. Hania była dla mnie całkowitym anonimem, mimo że mam aż 6 (z 12) jej książek:

Wszystkie panie zostały obdarowane przez panie bibliotekarki pięknymi bombkami - karczochami i różami, a przez p. Cygler świątecznymi szwedzkimi kubeczkami (p. Cygler jest także tłumaczką z języka szwedzkiego):

A na koniec p. Jacek Skowroński (miałam przyjemność sąsiadować z nim "łokieć w łokieć" przy jednym stoliku):

I p. Mariola Zaczyńska, którą  zapytałam kiedy będzie nowa książka (na wiosnę) i próbowałam zmobilizować  do częstszego pisania notek na blogu, na co uzyskałam zapewnienie, że uwzględni to przy okazji postanowień noworocznych:

Reasumując - spotkanie było bardzo interesujące i bardzo się cieszę, że mogłam w nim uczestniczyć, szkoda, że takie imprezy nie odbywają się częściej. Wszystkie panie mnie oczarowały i muszę przyznać, że fajniej czyta się książkę znając jej autorkę.  Cieszę się, że tam byłam bo mało brakowało, a bym się nie wybrała, bo od rana miałam koszmarny ból głowy, aż do mdłości, dopiero po zażyciu proszka troszkę zelżał, ale męczył mnie cały dzień, a ponieważ do biblioteki w której odbywało się spotkanie mam niezbyt blisko (no jak na Warszawę to i tak niedaleko - jedne 20 minut autobusem) to miałam chwile wahania, ale ciekawość zwyciężyła, a na spotkaniu nie miałam nawet czasu myśleć o swoim samopoczuciu.
P.S. Właśnie się dowiedziałam, że po prawicy miałam..... Manulę Kalicką, jestem w szoku!