piątek, 25 stycznia 2013

"Tutto bene"


"Tutto bene" Manula Kalicka, Zbigniew Zawadzki
Gęsta kryminalna intryga, półświatek ukraińskiej imigracji i smak włoskiej kuchni.
W „Tutto bene” – modnej warszawskiej restauracji – klient je dobrą kolację, płaci, zostawia napiwek, a na odchodnym strzela do kelnerki. Kilka dni później ginie kucharz.

Pojawia się, a w zasadzie znika, dziecko postrzelonej kelnerki. Wszystko się komplikuje… A przecież, jak mówi jeden z bohaterów: „powinno być tak proste, jak to tylko możliwe, ale nie prostsze”.
Sprawę próbuję rozwiązać komisarz Górzyański, a Grzegorz i Zosia, pracownicy restauracji, dzielnie mu w tym pomagają.
Tandem kucharzy Kalicka-Zawadzki przyrządził smakowity kryminał, pełen nieoczekiwanych zwrotów akcji, napięcia, z zakończeniem, które zaskakuje, podobnie jak przepiórka w suflecie.

Manula Kalicka
– autorka bestsellerowych powieści m.in. „Tata, one i ja”, „Wojny, Rembrandta i dziewczyny z kabaretu”, dziennikarka współpracująca z tygodnikiem „Polityka”.
Zbigniew Zawadzki
– biochemik, wydawca, agent literacki, tłumacz.
 
Jakiś czas temu przeczytałam z prawdziwą przyjemnością tę przesympatyczną książkę. Zasadniczo jest to kryminał - w modnej restauracji na Saskiej Kępie padają strzały, czy ofiara - ukraińska kelnerka zginęła przez przypadek, czy było to zaplanowane morderstwo? Co stało się z jej maleńką córeczką - została porwana, czy nigdy nie istniała? Śledztwo prowadzi sympatyczny komisarz Górzyański, o dziwo nie samotny, zgorzkniały policjant, jakich wielu mamy w literaturze kryminalnej, tylko szczęśliwy mąż i ojciec dwójki dzieci, posiadacz przeuroczego, choć niezwykle leniwego buldożka francuskiego. W książce jest wątek romansowy, smakowite potrawy, chociaż są także problemy - przemoc w szkole, złe traktowanie przybyszów zza wschodniej granicy, niewłaściwy stosunek do ludzi starszych, wszystko to opisane lekkim językiem, okraszone dowcipem,  - świetna rozrywka na zimowy wieczór, zwłaszcza, że czas akcji to maj, wiec książka pozwoli zapomnieć o tym co za oknem!
To oczywiście nie pierwsza przeczytana przeze mnie książka  Manuli Kalickiej, zaliczam ją do swoich ulubionych autorek, więc kiedy na blogu Agnieszki Lingas - Łoniewskiej znalazłam taką zapowiedź:


Nie mogłam się jej oprzeć i musiałam się tam wybrać. 
Spotkanie odbywało się w niewielkiej, kameralnej salce, na początek na ekranie wyświetlały się zdjęcia smakowitych potraw rodem z Tutto Bene rzecz jasna:




Widownia zapełniła się gośćmi:



Autorzy opowiadali jak pisali książkę - jak poszukiwali po świecie odpowiedniej knajpy pod tą nazwą, ale ponieważ żadna im nie odpowiadała musieli ją sami wymyślić, pisali razem, ale osobno, czyli każde pisało kawałek, jakieś 10 - 14 tys słów, po czym odsyłało ją do drugiego, które dzieło kontynuowało. Część postaci powstała w głowie p. Manuli, część p. Zbyszka, były rzecz jasna spory, ale generalnie książka powstała bez większych zgrzytów, chociaż jako zajęcie "poboczne" przy obowiązkach obojga autorów, więc jej pisanie trochę to trwało.

+




Młodzi śpiewacy (siostrzenica autorki z mężem) wyśpiewali piękną recenzję książki:

 
Były też konkursy i jeden udało mi się nawet wygrać, a oto nagroda: 


A co to jest? Pudełeczko zawiera mapę Warszawy, taką śmieszną, nie papierową, tylko z czegoś na kształt delikatnej, cienkiej ceratki, nieprzemakalnej, można ją pomiętosić, co jej nie zaszkodzi, jest też torebeczka w której można mapkę nosić, lekka, akurat do noszenia w torebce, szkoda tylko, ze jest to raczej centrum Warszawy, moja "sypialnia" już się nie zmieściła!
Atmosfera spotkania była bardzo sympatyczna, chociaż byłam tam chyba jedyną "obcą" osobą, mam wrażenie, że w spotkaniu brali udział głównie "krewni i znajomi królika", czyli znajomi i krewni autorów, w tym rzecz jasna plejada gwiazd - czyli zaprzyjaźnionych autorek (i autorów też), ja niestety nie rozpoznałam wszystkich, ale ze znanych mi wymienić mogę : Marię Ulatowską, Agnieszkę Lingas - Łoniewską, Mariolę Zaczyńską, Magdalenę Zimniak, Lucynę Olejniczak, Hannę Cygler, Jacka Skowrońskiego... Żałowałam, że nie zabrałam ze sobą walizki książek, bo miałabym szansę zdobyć mnóstwo autografów. Może następnym razem przy takiej okazji zabiorę? Nawet myślałam o zabraniu "Szóstego", jedynej posiadanej przeze mnie książki p. Agnieszki, jako że zapowiadała swoją obecność na imprezie, ale nie mogłam jej znaleźć, tak to jest, jak się wciąż musi książki gdzieś upychać! Natomiast wszystkie książki p. Manuli w liczbie 6 plus oczywiście "Tutto bene" przyniosłam i zmonopolizowałam ją na dłuższą chwilę!
Po spotkaniu zrobiłam sobie sympatyczny spacerek na Nowy Świat do autobusu i na koniec wieczorne fotki tej pięknej ulicy,  jeszcze świątecznie udekorowanej, w zimowej scenerii, te białe plamy to rzecz jasna padający śnieg. Muszę przyznać, że kocham taką zimę - kilka stopni na minusie, śnieg, który pada sobie wolniutko, delikatnie, zdecydowanie wolę to niż upiornie upalne lato, co nie znaczy, że lata nie lubię, lubię dopóki temperatury oscylują w okolicy 20 stopni!





5 komentarzy:

  1. Widziałam Cię na zdjęciach, wszędzie jesteś, haha. https://www.facebook.com/photo.php?fbid=628186100540979&set=pcb.628187203874202&type=1&theater
    Tutaj u Agnieszki Lingas-Łoniewskiej na FB, zajrzyj. Na kilku tam cię widać.
    Miło Cię zobaczyć, chociaż tak :-)
    Manulę Kalicką uwielbiam i oczywiście tę też kiedyś kupię i przeczytam. Skąd Ty aż 6 wytrzasnęłąś? Ja wiem o 4, oprócz Tutto

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ??? Zdjęcia??? Link mi nie działa! Ja nie potrafię żadnych zdjęć znaleźć, jak Ty to robisz? U Agnieszki Lingas-Łoniewskiej tylko na blogu widzę fotki, na FB żadnych :-((( Może nie umiem szukać, bo mnie na FB nie ma!
      A książki Manuli Kalickiej mam takie:
      1. "Rembrandt, wojna i dziewczyna z kabaretu."
      2. "Wirtualne zauroczenie."
      3. "Szczęście za progiem."
      4. "Gdzie jest głowa Emily Kaye?"
      5. "Tata, one i ja."
      6. "Na rozkaz serca" - pod pseudonimem Adela Wyrwał - to takie coś przy serialu "Na Wspólnej", dziewczyna w tym serialu napisała książkę, ja to kupiłam za grosze gdzieś w taniej jatce (jak to Kalina nazywa), ot tak, nie czytałam jeszcze, ale jak wyczaiłam kto jest autorką to oczywiście przeczytam! Zresztą p. Manula stwierdziła, że żałuje, bo zmarnowała sobie wcale niezłą książkę w ten sposób!

      Usuń
    2. A widzisz, to ja w ogóle nie wiem o tej Wyrwał i Emily Kaye też nie zna. Rembrandta kupiłam dopiero po roku poszukiwania.
      Sprawdziłam, zdjęcia faktycznie są tylko dla przyjaciół.
      Może sobie załóż konto, tam dużo ciekawych informacji jest, możesz sobie go obwarować prywatnoscią, że tylko dla przyjaciół i nikt ci tam nie wlezie

      Usuń
    3. No proszę jak to jest, na Fb mnie nie ma, a moje zdjęcia są!

      Usuń
  2. I kolejne opisy. Dorota, bardzo lubię je czytać, bo wtedy pośrednio uczestniczę w Twoim życiu:)))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń