W piątek udało mi się tylko "zdjąć" las Lindego w jesiennej szacie:

I chyba trochę mnie poniosło:
Szkoda tylko, że te kolorki długo nie będą takie śliczne i różyczki zrobią się bure...

I chyba trochę mnie poniosło:
Szkoda tylko, że te kolorki długo nie będą takie śliczne i różyczki zrobią się bure...
Katarzyna Rygiel "Gra w czerwone"Świetny, trzymający w napięciu kryminał, zaczęłam czytać w autobusie, ale doczytałam w domu, nie mogłam czekać do poniedziałku, aby dowiedzieć się kto jest mordercą! Dziennikarz Artur Strzemiński znajduje ciało – jest to nagi mężczyzna, owinięty czerwonym całunem, z monetą w ustach. Ciało jest nienaruszone, nie wiadomo w jaki sposób morderca zadał śmierć swojej ofierze. Śledztwo prowadzi komisarz Sobolewski – samotny rozwodnik całkowicie oddany swojej pracy, pomaga mu Cyryl Kaliński, antropolog, policyjny konsultant. Co oznacza czerwony całun, moneta w ustach, pozycja w jakiej znaleziono tę i kolejne ofiary? Zapewne rozwiązanie tej zagadki pozwoli na znalezienie mordercy, więc Cyryl wzywa na pomoc swoją przyjaciółkę ze studiów, archeolog Ewę. Dotarcie do tej wiedzy nie jest proste, ale po przejrzeniu ogromnej ilości książek, Ewie udaje się rozwiązać zagadkę – to starożytne sposoby pochówku wampirów. Do gry wchodzi następna osoba – Izabela, najlepsza na świecie specjalistka od wampirów. Rozwiązanie zagadki jest coraz bliższe, wszystkie poszlaki wskazują na mordercę, ale czy słusznie? Zakończenie jest naprawdę zaskakujące, co prawda w połowie książki miałam taką myśl, że ta właśnie osoba jest mordercą, ale uznałam, że to niemożliwe… Książkę naprawdę warto przeczytać, dużo napięcia, dużo uczuć, no i wiedzy mogącej się przydać w przypadku napotkania wampira ;-). Na pewno sięgnę po kolejne książki pani Rygiel.
Książka przeczytana dzięki wydawnictwu "Świat Książki" i akcji "Włóczykijka"
A na razie wygląda tak, widok z dołu:
Wracając do grzybów, to uzbierałam już sporo i mam kilka słoików suszonych, zazwyczaj robiłam duszone i zamrażałam, ale w tym roku jakoś wolę suszone, może dlatego, że nie bardzo mam miejsce w zamrażarce? Oprócz grzybów (zdjęć brak, bo żadnych tak pięknych ja te w poprzednim poście nie było) ostatnio w lesie spotkałam kilka takich sympatycznych stworzonek:
Chyba też łapią ostatnie promienie słońca? Jednego nawet o mały włos nie rozjechałam rowerem, którym wyprawiam się na grzyby w odleglejsze rejony, na szczęście obydwoje mieliśmy refleks i biedak uszedł z życiem!
W przyszłym tygodniu też planuję pojechać na działkę, tym razem zapewne wyruszę w środę i wrócę w czwartek, pewnie to już będzie ostatni raz, bo ileż może trwać ta piękna pogoda? Wkrótce zapewne będzie lało i wiało i jakoś trzeba będzie przetrwać te paskudne miesiące, byle do wiosny!