niedziela, 3 lipca 2011

Anna Walczak "Spalona róża" - recenzja


Książka przeczytana dzięki wydawnictwu Novae Res i akcji Włóczykijka.

Z notki o książce:
Madison Carpen i Daniel Broogins są przeciwieństwami.
Ona od zawsze biedna, poniżana i doświadczona przez los.
Nic nieznacząca.
On bogaty i pożądany, krętacz, kobieciarz. Drań.
Nienawidzą się.
Czy żyjąc pod jednym dachem, w mrocznym domu
i czarnej przestrzeni, pomimo przeciwności losu
I niebezpieczeństwa, uda im się…

Uwierzyć w miłość? "

„Anna Walczak ma 14 lat, mieszka we Wrześni i jest uczennicą drugiej klasy gimnazjum”

Byłam bardzo ciekawa książki, którą napisała tak młoda osoba. Nie uważam, że wiek autorki obliguje do zastosowania do jej książki taryfy ulgowej, na wielu blogach czytałam raczej krytyczne recenzje, ale mnie się podobała, nie jest to raczej książka dla ambitnych czytelniczek - ot romansidło do poczytania na popołudnie, trochę może ponure, ale z happy endem. Dwoje młodych ludzi, pochodzących z różnych światów, którzy początkowo są wrogami, żyjąc razem, w jednym domu, jako małżeństwo dla interesu - ona chciała uciec z biednego domu, od ojca alkoholika znęcającego się nad nią, on musiał ożenić się aby wygrać zakład - od nienawiści dochodzą w końcu do miłości. Historia może banalna, ale napisana zupełnie ciekawie, owszem, chwilami język jest trochę naiwny, postacie czasem zbyt płaskie, ale uważam, że jak na tak młodą osobę Anna Walczak ma zupełnie bogate słownictwo, niezłą wyobraźnię i chętnie przeczytam następne napisane przez nią książki, wierzę, że będzie się rozwijać i pisać coraz lepiej. Myślę, że książka powinna dalej wędrować w ramach "Włóczykijki", mam nadzieję, że znajdą się osoby którym będzie się podobała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz